III Ca 94/19 - uzasadnienie Sąd Okręgowy w Łodzi z 2019-06-17
Sygn. akt III Ca 94/19
UZASADNIENIE
Zaskarżonym wyrokiem z dnia 16 listopada 2018 r. Sąd Rejonowy dla Łodzi – Widzewa w Łodzi, w sprawie z powództwa A. B. (1) przeciwko Instytutowi Centrum (...) w Ł. o zapłatę, zasądził od strony pozwanej na rzecz powoda kwotę 3.000 zł z ustawowymi odsetkami za opóźnienie od dnia 18 września 2018 r. do dnia zapłaty (pkt 1); oddalił powództwo w pozostałej części (pkt 2); nie obciążył powoda stosunkową częścią kosztów procesu należnych stronie pozwanej (pkt 3) oraz nakazał pobrać od (...) na rzecz Skarbu Państwa kwotę 2.269,61 zł tytułem stosunkowej części nieuiszczonych kosztów sądowych (pkt 4).
Z ustaleń Sądu I instancji, stanowiących podstawę faktyczną rozstrzygnięcia wynikało, że:
Dnia 24 stycznia 2012 r. J. B., będąc w 36/37 tygodniu ciąży, trafiła do Instytutu Centrum (...) w Ł.. Przyjęcie odbyło się w trybie pilnym, gdyż pacjentka słabiej czuła ruchy dziecka. Po badaniach i sprawdzeniu zapisu KTG zapadła decyzja o pozostawieniu ciężarnej na obserwacji. Podpisane wówczas przez pacjentkę dokumenty dotyczyły informacji na temat znieczulenia do porodu, a także złożenia oświadczenia o zgodzie na leczenie szpitalne. Termin porodu przypadał na dzień 18 lutego 2012 r., przy czym miał się on odbyć siłami natury.
Dzień później w godzinach rannych u kobiety doszło do rozpoczęcia akcji porodowej, czego wyrazem było 1 – centymetrowe rozwarcie. Po przeniesieniu na salę porodową o godz. 12:00 wdrożono stały zapis KTG, zaś o 14:00 miało miejsce przekłucie pęcherz płodowy. Następnie pacjentka dwukrotnie (o 15:00 i 18:00) otrzymała znieczulenie. J. B. dopytująca o możliwość przeprowadzenie zabiegu cięcia cesarskiego, uzyskała informację, że „cesarka nie jest na życzenie”.
Po wieczornej zmianie obsady (godz. 19:00) w trakcie wykonywania masażu szyjki macicy położna stwierdziła, iż u dziecka doszło do przedgłowia. Poinformowany o tym fakcie lekarz dyżurny, mając ponadto na uwadze długą już akcję porodową, uznał że należy wykonać cesarskie cięcie.
J. B. dostała wtedy do podpisu kolejny plik dokumentów, w tym formularz świadomej zgody na operacyjne rozwiązanie ciąży. Pacjentka nie zgłosiła zastrzeżeń., jednakże z uwagi na szybkie tempo przygotowań do operacji nie miała możliwości dokładnego zapoznania się z przedstawionymi jej dokumentami. Nikt w tym czasie nie rozmawiał z nią również o konsekwencjach cesarskiego cięcia i możliwych powikłaniach. W czasie przygotowywania do operacji J. B. była w pełni świadoma tego, o czym informowali ją lekarze. Gdyby miała taką wolę, mogła zadawać personelowi medycznemu stosowne pytania. W tym czasie J. B. najbardziej zależało na tym, aby dziecku nic się nie stało.
Zabieg cesarskiego cięcia odbywa się według ściśle określonego schematu. Każdorazowo uczestniczą w nim anestezjolog i neonatolog. Z kolei pacjentka po podpisaniu zgody na operację przebiera się, a następnie zakłada się jej cewnik i wenflon. Opisane czynności w sytuacji nagłej zajmują około 5 – 7 minut. Do ich grona zalicza się ponadto wskazanie ojcu miejsca, gdzie będzie mógł zobaczyć nowo narodzone dziecko.
J. B. była przekonana, że jej ciąża zostanie rozwiązana w sposób naturalny. Zarówno przed porodem, jak i w trakcie pobytu w szpitalu nikt nie rozmawiał z nią na temat różnic pomiędzy porodem naturalnym, a cesarskim cięciem oraz płynących z tego sposobu rozwiązania ciąży konsekwencji.
Na skutek wcześniejszego przebicia pęcherza płodowego zabieg operacyjny wykonywany był u J. B. w stanie tzw. bezwodzia, co oznacza, iż nie było bariery ochronnej pomiędzy skórą dziecka a macicą. Podczas jego przeprowadzania małoletni A. B. (1) został zraniony w głowę nad prawym uchem. Wyjęty z macicy noworodek został odśluzowany, a po odcięciu pępowiny przekazano go neonatologowi. W ramach standardowej oceny funkcji życiowych – skala A. chłopiec uzyskał 10 punktów. Ważenie i pomiary wykazały wagę 3.300 g oraz długość 54 cm. Po przewiezieniu na salę noworodków podczas badania dostrzeżono, że na skórze głowy dziecka w okolicy ciemieniowej prawej znajduje się głębokie nacięcie o długości 2 cm. Z uwagi na głębokość rany zadecydowano o założeniu dwóch szwów. Oprócz tego chłopca umieszczono na jedną dobę w inkubatorze, celem dogrzania.
O fakcie skaleczenia dziecka za uchem podczas wykonywania operacji cesarskiego cięcia dr I. L. – neonatolog, która badała powoda po urodzeniu, poinformowała lekarza przeprowadzającego zabieg operacyjny dr A. L. po wyjściu z sali operacyjnej.
W przypadku J. B. nie było żadnych sygnałów ani wskazówek przemawiających za wcześniejszym rozwiązaniem ciąży na drodze operacyjnej. To rozwiązanie stało się natomiast niezbędne przy braku postępów w akcji porodowej, przy czym ostateczna decyzja o cesarce z godz. 19:15 w żadnym stopniu nie była spóźniona i nie miała żadnego wpływu na późniejszy rozwój dziecka. Postępowanie lekarza wykonującego operację cięcia cesarskiego było zgodne z aktualną wiedzą medyczną przy zachowaniu należytej staranności. Nacięcie skóry głowy małoletniego powoda podczas prawidłowo wykonanego zabiegu cesarskiego cięcia należy rozpatrywać jako niezawinione powikłanie, a nie zaś jako błąd medyczny. Z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że objawy, jakie wystąpiły u powoda w okresie jego niemowlęctwa mające postać obniżonego napięcia mięśniowego nie miały żadnego związku z przebiegiem porodu i cesarskiego cięcia.
Po operacji J. B. nie widziała swojego pierwszego dziecka, jak również nie powiadomiono jej o uszkodzeniu powłoki skórnej na głowie. Zgodnie z procedurami pacjentka znalazła się na sali pooperacyjnej. Nacięcie główki dziecka zobaczył dopiero mąż J. B., który oglądał dziecko po porodzie. Wykonał wówczas zdjęcia dziecka, które pokazał żonie w dniu porodu wieczorem.
W trakcie porannego obchodu J. B. zwróciła lekarzowi uwagę na to, iż dziecko ma naciętą główkę, co zostało zbagatelizowane. Stosownych informacji nie przekazywali też inni lekarze. J. B. przebywała z synem tylko podczas karmień. Przy okazji jednej z takich wizyt dowiedziała się od położnej, iż jej syn miał wykonane badanie USG, w którym stwierdzono przebyte krwawienie dokomorowe 2 stopnia.
Rzeczone badanie odbyło się dnia 26 stycznia 2012 r.
Standardowo, gdy matka jest przytomna po zabiegu cięcia cesarskiego, to wówczas zostaje poinformowana o ewentualnych powikłaniach u nowo narodzonego dziecka. Po badaniu w kąciku na sali operacyjnej dziecko jest pokazywane matce i wówczas jest przekazywana informacja o stanie zdrowia dziecka, a także o powikłaniach jeżeli wystąpiły. Zdarza się, że na sali w kąciku, gdzie badany jest noworodek, obecny jest również jego ojciec, którego również lekarze informują o stanie zdrowia dziecka. Noworodek nie zostaje z matką na sali operacyjnej. Jest zabierany bezpośrednio na oddział noworodkowy, gdzie codziennie rano jest badany przez pediatrów lub neonatologów. Po zbadaniu dziecka każda mama codziennie dostaje informacje na temat jego stanu zdrowia. W Instytucie (...) funkcjonuje system „rooming in”, który oznacza, że matka cały czas jest razem z dzieckiem i może uczestniczyć w badaniu dziecka w trakcie obchodu. W czasie, gdy w Instytucie przebywała J. B. na III piętrze budynku szpitala był oddział, w którym matki leżały po jednej stronie, a noworodki po drugiej. Gdy matki leżały osobno, to zawsze mogły uczestniczyć w badaniu dziecka i prosić o udzielenie informacji na temat stanu zdrowia dziecka.
Na ciele dziecka po porodzie mogą znajdować się ślady krwi i jest to naturalne. W 2012 r. mycie dziecka (o ile następowało) miało miejsce już na oddziale noworodkowym, a nie w kąciku na sali operacyjnej.
W chwili obecnej na głowie powoda znajduje się widoczna blizna, na której nie rosną włosy.
A. B. (1) opuścił szpital dnia 30 stycznia 2012 r. Na wypisie zostały umieszczone informacje o stanie zdrowia dziecka oraz dalsze zalecenia co do jego leczenia. Między innymi nakazano badanie kontrolne w Poradni Chorób Infekcyjnych w kierunku toksoplazmozy. Z kolei wspomniane krwawienie dokomorowe legło u podstaw wystawienia skierowania do Poradni Patologii Noworodka (...), gdzie powód regularnie uczęszczał przez pierwszy rok życia.
Wizyty kontrolne ujawniły nieco opóźniony rozwój psychomotoryczny powoda. Zauważalne też było obniżone napięcie mięśniowe, gdyż niemowlak nie chciał podnosić główki. Z tej też przyczyny powód został objęty opieką ze strony (...). Podjęte działania, które trwały 3 miesiące, przyniosły sporą poprawę. Mianowicie u dziecka ustąpiły niepożądane objawy, a poczynając od 8 miesiąca życia rozwijał się on prawidłowo i szybko dogonił swoich rówieśników. Identyczny stan rzeczy zdiagnozowano w trzynastym miesiącu życia, podkreślając prawidłowy rozwój oraz odnotowując samodzielny chód.
Pismem z dnia 28 lutego 2014 r Instytut Centrum (...) został wezwany do zapłaty kwoty 10.000 zł tytułem zadośćuczynienia oraz kwoty 2.000 zł na poczet kosztów operacji usunięcia blizny. W udzielonej odpowiedzi szpital odmówił zaspokojenia tych roszczeń.
Zgłoszone roszczenie Sąd I instancji rozpatrywał poprzez pryzmat art. 4 ust. 1 ustawy z dnia 6 listopada 2008 roku o prawach pacjenta i Rzeczniku praw pacjenta (t.j. Dz. U. z 2012 r. poz. 159) w zw. z art. 448 k.c., traktujących o ochronie dóbr osobistych pacjenta oraz pozwalających w razie zawinionego naruszenia tychże praw przez świadczeniodawcę usługi zdrowotnej na przyznanie odpowiedniego zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę. Jednocześnie Sąd podkreślił, iż wspomniane roszczenie ma samoistny byt prawny, aktualizując się w razie zawinionego naruszenia skatalogowanych w ustawie praw pacjenta. Ten sposób regulacji ma zaś doniosłe reperkusje, gdyż ustawa wprost mówi o naruszeniu określonych praw pacjenta, które przesądzają o naruszeniu dobra osobistego. Dzięki temu pokrzywdzony nie musi udowadniać, że doszło do naruszenia prawnie chronionego dobra osobistego – wystarczy wskazać konkretne naruszenie praw pacjenta . W realiach przedmiotowej sprawy przedmiotem szczególnego zainteresowania Sądu były zwłaszcza prawo pacjenta do świadczeń zdrowotnych odpowiadających wymaganiom aktualnej wiedzy medycznej (art. 6 ust. 1 ustawy) oraz prawo do informacji o swoim stanie zdrowia (art. 9 ust. ustawy). Dalej Sąd omówił przesłankę bezprawności warunkującą uruchomienie ochrony dóbr osobistych w trybie art. 24 § 1 k.c., zaznaczając iż niekiedy pojawiają się sytuacje wyłączające bezprawność (min. zgoda pokrzywdzonego). Dalszy fragment wywodów został poświęcony pojęciu krzywdy oraz zadośćuczynieniu, które ma ją rekompensować. Na tym gruncie Sąd przypomniał, iż krzywdę zawsze należy badać w ujęciu całościowym jako ogół niekorzystnych następstw zdrowotnych i cierpień związanych z uszkodzeniem ciała lub rozstrojem zdrowia. Z kolei przy zadośćuczynieniu na czele wysuwa się jego funkcja kompensacyjna, co wymaga dokładnego i skrupulatnego przeanalizowania wszystkich okoliczności składających się na konkretny i zindywidualizowany przypadek. Zdaniem Sądu w rozpoznawanej sprawie zaistniały przesłanki przemawiające za przyznaniem A. B. (2) zadośćuczynienia na podstawie art. 4 przywołanej na wstępie ustawy w zw. z art. 448 k.c. Od razu zastrzeżone zostało, iż nie wszystkie twierdzenia powoda o naruszenia jego praw jako pacjenta okazały się uzasadnione jak i udowodnione. Dodatkowo Sąd przychylił się też do argumentacji strony pozwanej odnośnie tego, iż powód nie był legitymowany w zakresie zgłoszonego roszczenia związanego z brakiem należytej informacji w związku z udzieleniem świadomej zgody na zabieg operacyjny cesarskiego cięcia. Według Sądu żądanie z tego tytułu przysługiwało bowiem J. B., ponieważ to jej prawa jako pacjentki zostały naruszone. Na tą chwilę powód siłą rzeczy nie mógł mieć takiego statusu, gdyż nie przyszedł on jeszcze na świat, a wiec nie miał osobowości prawnej. Obrazu rzeczy nie zmieniało przy tym uregulowanie zawarte w art. 446 1 k.c. W tej sferze Sąd wyjaśnił, iż na skutek zmiany podstawy faktycznej dochodzonego roszczenia, przedmiotem rozstrzygnięcia była już nie ewentualna szkoda na osobie powoda w postaci między innymi nacięcia skóry jego głowy przy porodzie, lecz naruszenie praw pacjenta, w tym prawa do informacji o stanie zdrowia, jak i prawa do udzielenia świadomej zgody na zabieg operacyjny. Taki katalog uprawnień ewidentnie służył ciężarnej pacjentce, dlatego też wszelkie dokumenty podpisywała we własnym imieniu, a nie jako przedstawicielka ustawowa nienarodzonego syna. Niezależnie od tego Sąd nie dopatrzył się po stronie personelu (...) żadnych błędów, nieprawidłowości i uchybień skutkujących brakiem lub niekompletnością przekazania J. B. informacji co do zabiegu cesarskiego cięcia i jego skutków. Mianowicie ciężarna wyraziła zgodę na cesarskie cięcie, opatrując swoim podpisem stosowny formularz. Ponadto zeznania pracowników szpitala wyraźnie wskazywał, że J. B. miała w trakcie przygotowywania jej do operacji miała czas na zapoznanie się z otrzymanym formularzem zgody na zabieg, jak również miała możliwość zadawania lekarzom pytań. Z pola widzenia Sądu nie umknęło również, iż ten czas mógł być wymiernie skrócony, co było w pełni usprawiedliwione tempem przygotowań na tle nagłej i nieplanowanej operacji. Priorytetem jest wówczas przecież sprawne i szybkie przygotowanie do zabiegu cesarskiego cięcia, które, w sytuacji zagrożenia życia dziecka niemoże być spowolnione tylko po to, aby przeprowadzić szczegółową rozmowę z pacjentką na temat przebiegu porodu i następstw rozwiązania ciąży metodą cesarskiego cięcia. Reasumując ten wątek Sąd doszedł do przekonania, że względem
J. B. spełnione zostały minimalne standardy, ponieważ udzielono jej właściwych informacji na temat zabiegu cesarskiego cięcia. Zgoła odmiennie wyglądała natomiast kwestia nieudzielenia J. B. we właściwym czasie informacji w zakresie dotyczącym nacięcia skóry na głowie małoletniego powoda, a także informacji o wynikach przeprowadzonego USG, które wykazało cechy przebytego krwawienia dokomorowego u powoda drugiego stopnia. Z uwagi na rodzaj stawianych w tym zakresie uwag i zastrzeżeń wyrażających się zbiorczo brakiem bieżącego informowania o stanie zdrowia dziecka, to na stronie pozwanej spoczywał ciężar udowodnienia, że takie dane były matce przekazywane
w należytym zakresie, we właściwy sposób i we właściwym czasie. Tymczasem J. B. nie dowiedziała się na sali operacyjnej, że jej synowi głęboko nacięto skórę na głowie. Co więcej taka informacja w ogóle nie została matce dziecka przekazana przez personel szpitala. Bez wpływu na te konkluzje pozostawały ogólnikowe i lakoniczne zeznania świadka E. L. (neonatolog), która jako uczestnik operacji nie opierała się na własnej pamięci lecz bazowała na zapisach w historii rozwoju noworodka wypełnianej już na sali operacyjnej. Poczyniona w jej treści standardowa formułka o powikłaniach podczas cesarki (tutaj nacięcie skóry głowy noworodka) nie może bowiem jednoznacznie przesądzać o przebiegu konkretnej operacji oraz zachowaniu wymogów informacyjnych. Poza tym relacja tego świadka stała w sprzeczności z zeznaniami A. L., wykonując cesarkę, która jasno powiedziała, iż o fakcie nacięcia skóry głowy powoda i o konieczności założenia szwów dowiedziała się od E. L. po wyjściu z sali operacyjnej. Powyższe podważało więc prawdziwość zeznań świadka E. L. na okoliczność poinformowania matki o stanie zdrowia dziecka już na sali operacyjnej bezpośrednio po porodzie, bowiem gdyby taka informacja została rzeczywiście przekazana, to niewątpliwie świadek A. L. również by o tym fakcie usłyszała już na sali operacyjnej, a nie zaś po jej opuszczeniu. W ocenie Sądu te zeznania były zatem niewiarygodne, ponieważ opierały się wyłącznie na posiadanej przez świadka wiedzy o standardowych procedurach przy rozwiązaniu ciąży na sali operacyjnej, a nie zaś na wiedzy o tym, jak przebiegał poród powoda. Dobitnym tego potwierdzeniem były zaś to, iż świadek sam przyznał, że nie pamiętał przebiegu tego konkretnego porodu. W efekcie za prawdziwe trzeba było uznać twierdzenia J. B. o tym, że stosowną informację przekazał jej dopiero wieczorem w dniu porodu jej mąż, który pokazał jej także wykonane zdjęcia syna. Z materiału dowodowego nie dawało się te wysnuć wniosku, że odpowiednie informacje co do nacięcia skóry głowy dziecka przekazano ojcu jako drugiemu z przedstawicieli ustawowych małoletniego powoda. Zdaniem Sądu niezależnie od ilości naturalnie obecnej na ciele noworodka krwi, lekarze tak czy inaczej w trakcie badania dziecka bezpośrednio po porodzie na sali porodowej, czy operacyjnej, mieli nie tylko możliwość, ale wręcz obowiązek należytej oceny stanu zdrowia dziecka, którą winni bezpośrednio przekazać matce dziecka, o ile jest przytomna. W niniejszej sprawie jak ustalono, J. B. była przytomna w czasie całego przebiegu operacji cesarskiego cięcia, a mimo to nie została powiadomiona w należyty sposób o tak istotnym powikłaniu, jakim było głębokie nacięcie skóry głowy jej dziecka. Informację tę przekazał jej dopiero mąż, mimo że obowiązek ten spoczywał na personelu medycznym pozwanej placówki. Dalsze nieprawidłowości związane z obiegiem informacji na linii pacjent personel pojawiły się na etapie następującym po badaniu USG głowy, które ujawniło przebyty obustronny wylew dokomorowy drugiego stopnia Sama zainteresowana nie uczestniczyła w tym badaniu, gdyż miała ona styczność z synem tylko podczas karmienia. Mimo tego J. B. nie została powiadomiona przez żadnego lekarza o wyniku tak ważnego badania, a informacje na ten temat uzyskała przypadkowo od położnej. Choć niezbędne dane znalazły się w karcie wypisowej, to jednak pozwany w żadnym zakresie nie zdołał zakwestionować twierdzeń J. B. o braku należytej i pełnej, a także aktualnej informacji o stanie zdrowia jej dziecka w czasie pobytu powoda w Instytucie (...). W konsekwencji Sąd uznał, iż przeprowadzone postępowanie dało podstawy do ustalenia, że przedstawicielka ustawowa nie była w czasie pobytu w szpitalu informowana w należyty sposób o stanie zdrowia powoda, a w szczególności nie została jej przekazana we właściwym czasie i formie oraz we właściwy sposób informacja o nacięciu skóry głowy dziecka, jak również informacja o przebytych u powoda wylewach dokomorowych. Następstwem powyższego stało się zasądzenie dla powoda A. B. (1) zadośćuczynienia w wysokości 3.000 zł. Wzmiankowana należność według Sądu stanowiła kwotę adekwatną do doznanej przez powoda krzywdy wynikłej z niepoinformowania jego matki o stanie zdrowia syna po operacji cesarskiego cięcia. Na tej płaszczyźnie podkreślono rozmiar i czas trwania cierpień powoda oraz uwzględniono obecność widocznej i powiększającej się wraz z rozwojem dziecka blizny, będącej pozostałością po nacięciu skóry głowy. Dalej idące powództwo podlegało natomiast oddaleniu. W zakresie odsetek użyto art.
481 § 1 k.c. w zw. z art. 455 k.c., przyjmując jako datę początkową ich biegu 18 września 2018 r. Rozstrzygnięcie w przedmiocie kosztów procesu zapadło na podstawie art. 102 k.p.c., czego wyrazem było odstąpienie od obciążania powoda tą pulą wydatków. W tej sferze Sąd zaakcentował, że powód wystąpił z roszczeniem w dobrej wierze oraz będąc przekonanym o słuszności swoich racji. O. charakter żądania oraz zasady współżycia społecznego usprawiedliwiały zatem wykorzystanie w odniesieniu do powoda dobrodziejstwa płynącego z tego unormowania. Na koniec Sąd, wedle reguł wynikających z art. 113 ustawy z dnia 28 lipca 2005 r. o kosztach sądowych w sprawach cywilnych, obciążył pozwany (...) nieuiszczonymi kosztami sądowymi w wysokości 2.269,61 zł od uwzględnionej części powództwa.
Zapadły wyrok w zakresie pkt 1, 3 i 4 zaskarżył apelacją Instytut Centrum (...) w Ł., a postawione przez niego zarzuty obejmowały:
I.naruszenie przepisów postępowania mające istotny wpływ na wynik sprawy, a zwłaszcza:
1) art. 233 § 1 k.p.c. poprzez nierozważenie całokształtu materiału dowodowego dokonanie oceny dowodów w sposób dowolny i wybiórczy, skutkujący błędnym przyjęciem, że przedstawiciele ustawowi małoletniego A. B. (1) nie zostali poinformowani o skaleczeniu powoda w głowę, do którego doszło w wyniku zabiegu cięcia cesarskiego oraz o wynikach badań USG główki, podczas gdy z materiału dowodowego sprawy, przede wszystkim zeznań świadka E. L. i matki powoda J. B. wynika, że rodzice powoda jeszcze przebywając z małoletnim synem w szpitalu zostali poinformowaniu tak o skaleczeniu małoletniego jak i przeprowadzonych badaniach i ich wynikach, a prawidłowa ocena materiału dowodowego zebranego w sprawie powinna skutkować ustaleniem, że pozwany dopełnił ciążących na nim obowiązków informacyjnych wobec przedstawicieli ustawowych powoda;
2) art. 102 k.p.c. poprzez jego niezastosowanie i obciążenie pozwanego Instytutu obowiązkiem zwrotu kosztów postępowania podczas gdy z okoliczności sprawy a także trudnej sytuacji finansowej pozwanej wynika, że pozwana znajdowała się i nadal znajduje w sytuacji szczególnej, uzasadniającej nieobciążanie jej kosztami postępowania, a przy tym nie uwzględnienie, że koszty postępowania sądowego w znacznej mierze wygenerowane zostały na skutek wydania opinii przez biegłego sądowego, która z uwagi na zmodyfikowanie powództwa przez stronę powodową, okazała się całkowicie nieprzydatna w sprawie;
3) art. 98 k.p.c. poprzez obciążenie strony pozwanej kosztami postępowania, podczas gdy okoliczności sprawy, sytuacja finansowa pozwanej, jej znaczne zadłużenie oraz ogólnie powszechna wiedza na temat sytuacji służby zdrowia wskazują, iż (...) nie powinien być obciążany kosztami postępowania;
4) art. 288 § 1 k.p.c. poprzez nieuwzględnienie faktu, który jest powszechnie znany i nie wymaga dowodu, tj. faktu trudnej sytuacji finansowej służby zdrowia w tym w szczególności szpitali, faktu wielomilionowych zadłużeń, podczas gdy okoliczność ta jest powszechnie znana i nie wymaga dowodu.
II.naruszenieprawa materialnego tj.:
1) art. 4 ust 1 w zw. z art. 9 ust 1 i 2 ustawy z dnia 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta poprzez błędną wykładnię i niewłaściwe zastosowanie polegające na przyjęciu, że pozwany Instytut w sposób zawiniony naruszył prawo pacjenta do informacji o stanie zdrowia i tym samym, że zostały spełnione przesłanki zasądzenia kwoty tytułem zadośćuczynienia za naruszenie praw pacjenta;
2) art. 448 k.c. poprzez przyznanie zadośćuczynienia w kwocie zawyżonej i nieodpowiedniej do stopnia ewentualnych naruszeń praw powoda jako pacjenta, a także poprzez uwzględnienie rozmiaru cierpień powoda, a nie oceny braku ewentualnej informacji co winno przesądzać o ustaleniu wysokości odpowiedniej kwoty.
W następstwie opisanych zarzutów strona skarżąca wniosła o zmianę zaskarżonego wyroku poprzez oddalenie powództwa w całości oraz nieobciążanie jej kosztami postępowania za I instancję przy jednoczesnym przełożeniu tego obowiązku na przeciwnika. Oprócz tego apelantka wystąpiła o zwrot kosztów procesu za obie instancje. Z kolei wniosek ewentualny, aktualizujący się w razie oddalenia apelacji, opiewał na nienakładanie na pozwanego kosztów postępowania, z uwagi na jego trudną sytuację finansową.
W odpowiedzi na apelację strona powodowa zażądała o jej oddalenie oraz zasądzenia na własną rzecz od oponenta kosztów postępowania odwoławczego.
Sąd Okręgowy zważył, co następuje:
Apelacja strony pozwanej jest w dużej mierze zasadna i skutkuje zmianą zaskarżonego orzeczenia w postulowanym przez nią kierunku.
W apelacji znalazły się zarówno zarzuty naruszenia prawa procesowego, jak i prawa materialnego. Z tej też przyczyny najpierw omówienia wymagają zarzuty należące do pierwszej z wymienionych kategorii. Stosownie do wyrażonej w art. 233 § 1 k.p.c. zasady swobodnej oceny dowodów, sąd ocenia wiarygodność i moc dowodów według własnego uznania, na podstawie wszechstronnego rozważenia zebranego materiału dowodowego. Sąd ma obowiązek wyprowadzenia z zebranego w sprawie materiału dowodowego wniosków logicznie prawidłowych. Pomiędzy wnioskami sądu nie może być sprzeczności, wszystkie muszą stanowić logiczną całość. Swobodna ocena dowodów ujęta jest w ramy proceduralne. Sąd może oprzeć swe przekonanie jedynie na dowodach prawidłowo przeprowadzonych, z zachowaniem wymagań dotyczących źródeł dowodzenia oraz zasady bezpośredniości. Ocena dowodów musi być dokonana na podstawie wszechstronnego rozważenia zebranego materiału dowodowego. Strona, która zgłasza zarzut naruszenia art. 233 § 1 k.p.c. nie może poprzestać na przedstawieniu własnej oceny dowodów i polemice z sądem pierwszej instancji. Musi – posługując się argumentami jurydycznymi – wykazać na czym polegały konkretne i wymierne uchybienia Sądu na tej płaszczyźnie. Przede wszystkim strona skarżąca ma obowiązek wykazania naruszenia przez Sąd paradygmatu oceny wynikającego z art. 233 § 1 k.p.c., a zatem wykazania, że Sąd wywiódł z materiału procesowego wnioski sprzeczne z zasadami logiki lub doświadczenia życiowego, względnie pominął w swojej ocenie istotne dla rozstrzygnięcia kwestie wynikające z konkretnych dowodów.
Zdaniem Sądu odwoławczego apelant sprostał temu zadaniu, wytykając Sądowi I instancji w umotywowany i przekonujący sposób zaistniałe w toku procedowania błędy i mankamenty. Na tej płaszczyźnie strona skarżąca postawiła orzeczeniu wyraźne i skonkretyzowane zarzuty, których wymowa sprowadzała się do tego, iż Sąd niewłaściwie zinterpretował informacje i dane pozyskane z dostępnych źródeł dowodowych oraz dał wiarę głównie twierdzeniom strony powodowej, a podobnego waloru nie nadał twierdzeniom strony pozwanej. Analiza zgłoszonych w tym zakresie zarzutów apelacyjnych prowadzi do wniosku, że zostały one sformułowane w nawiązaniu do przeprowadzonych dowodów i ostatecznych wyników postępowania dowodowego. Mianowicie skarżący, na potwierdzenie słuszności swego stanowiska, obszernie i szczegółowo przytoczył różnego rodzaju okoliczności, o wymowie przeciwnej aniżeli ta przyjęta przez Sąd I instancji. W rezultacie zgodzić się wypada ze skarżącym, że na ich podstawie dawało się poczynić ustalenia odmienne od tych poczynionych przez Sąd Rejonowy, ponieważ w większym stopniu odpowiadały one rzeczywistemu przebiegowi zdarzeń. Dla porządku należy jednak wspomnieć, iż w stanie faktycznym tak naprawdę zostały ujęte wszystkie najistotniejsze elementy. Natomiast zupełnie inną rzeczą jest już ocena tychże faktów, zdarzeń, czynności i zachowań, gdyż w istocie była ona obciążona piętnem nadmiernej dowolności. Mimo szerokiego i kompleksowego ujęcia tła sprawy Sąd Rejonowy dokonał oceny zebranego materiału w sposób wadliwy i nierzetelny, dając prymat wersji strony powodowej, a pomijając lub bagatelizując argumenty przeciwnika. Tymczasem przedstawiona przez stronę powodową wizja postrzegania sprawy ewidentnie opierała się subiektywnych odczuciach i osądach, mając przez to nazbyt emocjonalne zabarwienie. W opozycji do tego stały zaś bardziej oględne, stonowane i obiektywne wypowiedzi pracowników pozwanego szpitala, obrazujące odmienny stan rzeczy.
Zasadny okazał się także zarzut materialnoprawny dotyczący tej problematyki. Na podstawie art. 2 ustawy z dnia 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta (tekst jednolity Dz. U. z 2017 r. poz. 1318) przestrzeganie praw pacjenta określonych w ustawie jest obowiązkiem organów władzy publicznej właściwych w zakresie ochrony zdrowia, Narodowego Funduszu Zdrowia, podmiotów udzielających świadczeń zdrowotnych, osób wykonujących zawód medyczny oraz innych osób uczestniczących w udzielaniu świadczeń zdrowotnych. W razie zawinionego naruszenia praw pacjenta sąd może przyznać poszkodowanemu odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę na podstawie art. 448 k.c. (art. 4 ust. 1 tej ustawy). Do praw pacjenta skutkujących powstaniem po stronie placówki medycznej obowiązku zadośćuczynienia i odszkodowania zalicza się m. in.:
- prawo do świadczeń zdrowotnych udzielanych z należytą starannością przez podmioty udzielające świadczeń zdrowotnych w warunkach odpowiadających określonym w odrębnych przepisach wymaganiom fachowym i sanitarnym; przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych osoby wykonujące zawód medyczny kierują się zasadami etyki zawodowej określonymi przez właściwe samorządy zawodów medycznych (art. 8. ustawy);
- prawo do informacji o swoim stanie zdrowia (art. 9 ust. 1 ustawy) oraz do uzyskania od osoby wykonującej zawód medyczny przystępnej informacji o stanie zdrowia pacjenta, rozpoznaniu, proponowanych oraz możliwych metodach diagnostycznych i leczniczych, dających się przewidzieć następstwach ich zastosowania albo zaniechania, wynikach leczenia oraz rokowaniu, w zakresie udzielanych przez tę osobę świadczeń zdrowotnych oraz zgodnie z posiadanymi przez nią uprawnieniami (art. 9 ust. 2 ustawy).
Zgodnie z utrwalonymi poglądami doktryny i judykatury, w prawie do informacji o stanie zdrowia, chodzi nie tylko o urzeczywistnienie swobodnego i świadomego podejmowania decyzji o planowanych zabiegach medycznych, ale wprost o ochronę wartości, jaką jest wiedza o sobie samym, stanowiącą przesłankę konieczną dla podejmowania różnych ważnych decyzji w życiu osobistym, niekoniecznie związanych z leczeniem" (M. S., Kilka refleksji wokół problematyki zadośćuczynienia pieniężnego z tytułu szkody wyrządzonej pacjentom, (...) 2005, Nr 18, s. 19.). Mając powyższe na uwadze można uznać, iż prawo do informacji o swoim stanie zdrowia podlega ochronie jako prawo osobiste do zdrowia sensu largo, czyli znajomości własnego ciała oraz możliwościach jego zachowania i zachodzących w nich procesów. Przepis art. 4 ust 1 ustawy o prawach pacjenta chroni godność, prywatność i autonomię pacjenta, a więc prawa integralnie związane z wolnością jednostki. Jednocześnie to unormowanie nie wymaga powstania szkody na osobie, gdyż zadośćuczynienie może być przyznane przez sam fakt naruszenia. Chodzi tutaj bowiem o ochronę dóbr osobistych pacjenta, zatem podobnie, jak inne dobra osobiste z art. 23 k.c. nie wymaga powstania szkody. Stanowi on samodzielną podstawę odpowiedzialności, zaś odesłanie do art. 448 k.c. oznacza tylko tyle, że sąd powinien przy ustalaniu zadośćuczynienia stosować reguły ustalone na gruncie art. 448 k.c. (por. M. Nesterowicz, glosa do wyroku SN z dnia 27 kwietnia 2012 r., V CSK 142/11) . Wspomnieć też warto art. 31 ust 1 ustawy z dnia 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty (tekst jednolity Dz. U. z 2019 r. poz. 537) mówiącym o tym, że lekarz ma obowiązek udzielać pacjentowi lub jego ustawowemu przedstawicielowi przystępnej informacji o jego stanie zdrowia, rozpoznaniu, proponowanych oraz możliwych metodach diagnostycznych, leczniczych, dających się przewidzieć następstwach ich zastosowania albo zaniechania, wynikach leczenia oraz rokowaniu. Prawodawca, co prawda nie narzuca formy, w jakiej winna pacjentowi zostać udzielona informacja. Przyjmuje się, iż pacjent może zostać poinformowany zarówno ustnie, jak i pisemnie, jednakże wydaje się, że fakt udzielenia informacji winien zostać ujęty w dokumentacji medycznej. Poza tym zarówno forma informacji udzielanej pacjentowi, jak i sam jej charakter muszą być dostosowane do stopnia intelektualnego pacjenta i jego możliwości zrozumienia konsekwencji jakie może ponosić z racji wykrytych schorzeń. W tym miejscu należy również podkreślić, iż ciężar dowodu, iż pacjent został poinformowany o swoim stanie zdrowia, zgodnie z ogólną zasadą z art. 6 k.c. obciąża podmiot udzielający świadczeń medycznych (U. D., Cywilnoprawna Ochrona Praw Pacjenta, L.).
W realiach kontrolowanej sprawy strona pozwana wykazała, że w sposób wystarczający poinformowała przedstawicieli ustawowych powoda o uszkodzeniu skóry głowy oraz zaistniałym krwawieniu dokomorowym. Wiedzę o uszkodzeniu skóry głowy uzyskał w pierwszej kolejności ojciec powoda na drodze własnych obserwacji. Rzeczona rana została nawet przez niego sfotografowana, a zdjęcia niezwłocznie, bo tego samego dnia wieczorem, pokazał żonie. Istotnym jest natomiast to, że podczas porannego obchodu wspomniana informacja została potwierdzona przez lekarza, który wyraźnie zaznaczył, że rana wymagała zeszycia. Przedstawicielka ustawowa powoda J. B., otrzymując kartę wypisową ze szpitala została wszechstronnie, kompleksowo i wielokierunkowo poinformowana o stanie zdrowia dziecka, ponieważ umieszczono na niej wszystkie istotne dane. Wypis niósł więc za sobą konkretny i wymierny przekaz, dający się bez przeszkód odczytać i zrozumieć. Warto też wskazać, że małoletni powód był w szpitalu zaledwie przez kilka dni.
Reasumując w przedmiotowej sprawie stwierdzić należy, iż Instytut Centrum (...) w Ł. nie naruszył praw małoletniego powoda jako pacjenta, albowiem wywiązał się z swoich obowiązków informacyjnych.
Z uwagi na powyższe Sąd Okręgowy na podstawie art. 386 § 1 k.p.c. zmienił zaskarżony wyrok w zakresie pkt 1 i 4. Odzwierciedleniem tego jest zwłaszcza pkt 1a niniejszego wyroku, mocą którego oddalono powództwo. Dokonana ingerencja uzasadniała ponadto uchylenie zawartego w pkt 4 rozstrzygnięcia dotyczącego pokrycia nieuiszczonych kosztów sądowych, o czym orzeczono w pkt 1b. Mianowicie ostateczny wynik sprawy korzystny dla strony pozwanej, której skutecznie udało się zwalczyć skierowane pod jej adresem roszczenie, oznacza iż (...) nosi przymiot wygranego, co nie pozwalało na nałożenie na ten podmiot żadnych powinności finansowych z tytułu kosztów sądowych pokrytych tymczasowo z funduszy budżetowych.
Natomiast zgodnie z pkt 2 wyroku apelacja w pozostałej części podlegała oddaleniu. Wbrew zapatrywaniom skarżącego ostać się musiało rozstrzygnięcie wyrażające się nieobciążaniem powoda kosztami procesu poniesionymi przez oponenta. Choć powód w całości przegrał sprawę, to jednak kluczowa w tej sferze zasada odpowiedzialności za wynik procesu jest łagodzona przez zasadę słuszności statuowaną przez art. 102 k.p.c. Skorzystanie z tego unormowania jest suwerennym uprawnieniem jurysdykcyjnym sądu orzekającego i to do jego oceny należy stwierdzenie, czy wystąpił szczególnie uzasadniony wypadek. Każdorazowo koniecznym jest rozważenie całokształtu okoliczności, które uzasadniałyby odstępstwo od podstawowej zasady decydującej o rozstrzygnięciu w przedmiocie kosztów procesu, czyli obciążenia nimi strony przegrywającej spór (art. 98 § 1 k.p.c.). Ingerencja w to uprawnienie sądu, w ramach rozpoznawania środka odwoławczego bądź środka zaskarżenia, następuje jedynie w sytuacji stwierdzenia, że dokonana ocena jest dowolna i oczywiście pozbawiona uzasadnionych podstaw. Wynika to stąd, że zastosowanie art. 102 k.p.c. podlega dyskrecjonalnej ocenie sędziowskiej, co oznacza, że rozstrzygnięcie w tym zakresie może zostać skutecznie zakwestionowane w ramach kontroli instancyjnej jedynie w razie oczywistego naruszenia przewidzianych w ustawie reguł. Inaczej rzecz ujmując ewentualna ingerencja wchodzi w rachubę tylko wtedy gdy orzeczenie o kosztach jest rażąco niesprawiedliwe (tak postanowienie SN z dnia 23 maja 2012 r., III CZ 25/12; wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 31 stycznia 2013 r., VI ACa 1083/12, opubl. baza prawna LEX nr 1299017 oraz wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi z dnia 18 września 2015 r., I ACa 379/15, opubl. baza prawna Legalis nr 1370748). Za Sądem Rejonowym trzeba powtórzyć, że w odniesieniu do małoletniego powoda istnieją względy przemawiające za przyznaniem mu tego dobrodziejstwa, albowiem dochodził on określonych żądań, będąc przekonanym o ich słuszności. Obrazu rzeczy nie może zmienić to, iż strona powodowa na skutek nazbyt subiektywnego postrzegania własnej sytuacji zdrowotnej wystąpiła z niezasadnym żądaniem. Co prawda strona powodowa bez wystarczających ku temu podstaw zainicjowała spór sądowy, jednakże nie było to podyktowane złą wolą czy też roszczeniowym nastawieniem, gdyż powód i jego rodzice po prostu interpretowali poszczególne okoliczności w korzystny dla siebie sposób. Taka tendencja pojawia się przecież u każdej bezpośrednio zainteresowanej osoby, wobec czego z tego tytułu nie można im postawić żadnego zarzutu. Z pola widzenia nie może też umknąć, iż wspomniany przypadek był wyjątkowo oceny. Poza tym przeciwne rozstrzygnięcie, czyniące zadość oczekiwaniom i interesom szpitala, stanowiłoby dla strony powodowej nadmierną dolegliwość i obciążenie.
O kosztach postępowania apelacyjnego Sąd orzekł w pkt 3 wyroku według identycznych reguł wynikających z art. 102 k.p.c. Usprawiedliwioną przyczynę dla zastosowania zasad słuszności stanowią bowiem uwarunkowania osobisto – majątkowe leżące po stronie małoletniego A. B. (1).
Podmiot udostępniający informację: Sąd Okręgowy w Łodzi
Data wytworzenia informacji: