III Ca 2076/18 - uzasadnienie Sąd Okręgowy w Łodzi z 2019-02-21
Sygn. akt III Ca 2076/18
UZASADNIENIE
Zaskarżonym wyrokiem z dnia 6 września 2018 r. Sąd Rejonowy dla Łodzi – Śródmieścia w Łodzi uwzględnił w całości powództwo o zapłatę wywiedzione przez Politechnikę (...) z siedzibą w Ł. przeciwko M. O., wskutek czego zasądził od pozwanego na rzecz strony powodowej następujące kwoty:
● 1.478 zł tytułem należności głównej (pkt 1) wraz z ustawowym odsetkami za opóźnienie od kwot:
- 637,80 zł od dnia 22 czerwca 2017 r. do dnia zapłaty (ppkt a);
- 42,95 zł od dnia 16 maja 2017 r. do dnia zapłaty(ppkt b);
-797,25 zł od dnia 16 czerwca 2017 r. do dnia zapłaty (ppkt c);
● 300 zł w ramach zwrotu kosztów procesu (pkt 2).
Od powyższego wyroku apelację złożył pozwany M. O., zaskarżając go w całości oraz zarzucając rozstrzygnięciu naruszenie prawa procesowego, a mianowicie art. 233 §1 k.p.c. poprzez nieprawidłową ocenę materiału dowodowego i złe ustalenie stanu fatycznego. W konkluzji skarżący wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku poprzez oddalenie powództwa.
Sąd Okręgowy zważył, co następuje:
Apelacja nie jest zasadna, dlatego też podlega ona oddaleniu.
Na wstępie wskazać trzeba, że niniejsza sprawa była rozpoznawana w postępowaniu uproszczonym, zaś zgodnie z art. 505 13 § 2 k.p.c. jeżeli sąd drugiej instancji nie przeprowadził postępowania dowodowego, uzasadnienie wyroku powinno zawierać jedynie wyjaśnienie podstawy prawnej wyroku z przytoczeniem przepisów prawa. W dalszej kolejności podkreślenia wymaga, że składana w tym postępowaniu apelacja ma charakter ograniczony, a celem postępowania apelacyjnego nie jest tu ponowne rozpoznanie sprawy, ale wyłącznie kontrola wyroku wydanego przez Sąd I instancji w ramach zarzutów podniesionych przez skarżącego. Innymi słowy mówiąc, apelacja ograniczona wiąże Sąd odwoławczy, a zakres jego kompetencji kontrolnych jest zredukowany do tego, co zarzuci w apelacji skarżący. Wprowadzając apelację ograniczoną, ustawodawca jednocześnie określa zarzuty, jakimi może posługiwać się jej autor i zakazuje przytaczania dalszych zarzutów po upływie terminu do wniesienia apelacji – co w polskim porządku prawnym wynika z art. 505 9 § 1 1 i 2 k.p.c. (zob. uzasadnienie uchwały składu 7 sędziów SN z dnia 31 stycznia 2008 r., III CZP 49/07, opubl. OSNC Nr 6/2008 r. poz. 55; tak również M. Manowska, „Apelacja w postępowaniu cywilnym. Komentarz. Orzecznictwo”, Warszawa 2013, s. 305 – 306). Z tych też względów w ramach niniejszego uzasadnienia poprzestać należy jedynie na odniesieniu się do zarzutów apelacji, bez dokonywania analizy zgodności zaskarżonego rozstrzygnięcia z prawem w pozostałym zakresie.
Przede wszystkim nie sposób zgodzić się ze skarżącym, iż Sąd Rejonowy błędne i dowolne rozważył materiał dowodowy, poprzez jego wybiórcze i fragmentaryczne potraktowanie, dopuszczając się w tym zakresie przekroczenia granic swobodnej oceny dowodów. W myśl art. 233 § 1 k.p.c. Sąd ocenia wiarygodność i moc dowodów według własnego przekonania, na podstawie wszechstronnego rozważenia zebranego materiału. Ocena dowodów polega na ich zbadaniu i powzięciu decyzji, czy za ich pomocą została wykazana prawdziwość faktów, z których strony wywodzą skutki prawne. Celem sądu jest bowiem dokonanie określonych ustaleń faktycznych, pozytywnych bądź negatywnych, i ostateczne ustalenie stanu faktycznego stanowiącego podstawę rozstrzygnięcia. Powinna ona odpowiadać regułom logicznego rozumowania wyrażającym formalne schematy powiązań między przesłankami wnioskowania i wnioskami oraz uwzględniać racje logiczne i zasady doświadczenia życiowego wyznaczające granice dopuszczalności wniosków i stopień prawdopodobieństwa ich występowania w danej sytuacji. Jeżeli z określonego materiału dowodowego sąd wyprowadza wnioski logicznie poprawne i zgodne z doświadczeniem życiowym, to ocena sądu nie narusza reguł swobodnej oceny dowodów i musi się ostać, choćby w równym stopniu – na podstawie tego samego materiału dowodowego – dawały się wysnuć wnioski odmienne. Tylko w przypadku, gdy brak jest logiki w wiązaniu wniosków z zebranymi dowodami lub gdy wnioskowanie sądu wykracza poza schematy logiki formalnej albo, wbrew zasadom doświadczenia życiowego, nie uwzględnia jednoznacznych, praktycznych związków przyczynowo – skutkowych, przeprowadzona przez Sąd ocena dowodów może zostać skutecznie podważona (tak SN w wyroku z dnia 27 września 2002 r., II CKN 817/00, opubl. baza prawna LEX nr 56906). Co ważne efektywne postawienie zarzutu naruszenia przepisu art. 233 § 1 k.p.c. wymaga określenia, których konkretnie uchybień w toku wyprowadzenia wniosków w oparciu o przeprowadzone dowody dopuścił się sąd orzekający, naruszając tym zasady logicznego rozumowania bądź wskazania doświadczenia życiowego (por. wyroki SN z dnia 14 stycznia 2000 r., I CKN 1169/99, opubl. OSNC nr 7-8/2000 poz. 139, z dnia 10 kwietnia 2000 r., V CKN 17/00, opubl. OSNC Nr 10/2000 poz. 189, z dnia 29 września 2002 r., II CKN 817/00, niepubl. oraz z dnia 2 lutego 2003 r., I CKN 160/01, niepubl.). Formułujący taki zarzut powinien zatem określić, jaki konkretnie dowód i z naruszeniem których dokładnie kryteriów sąd ocenił niewłaściwie. Nie może to być natomiast zarzut wynikający jedynie z niezadowolenia strony z treści orzeczenia, sprowadzający się do polemicznego przedstawienia przez skarżącego alternatywnego poglądu w tej materii przy jednoczesnym braku argumentacji jurydycznej. Natomiast w tym właśnie tonie ewidentnie utrzymana jest cała apelacja, albowiem pozwany ograniczył się jedynie do wskazania innego stanu faktycznego mającego za podstawę własną ocenę dowodów, która jednak mija się z rzeczywistością. Taki sposób skonstruowania zarzutu naruszenia zasad swobodnej oceny dowodów nie może się ostać, jako że opiera się on wyłącznie na własnym przekonaniu skarżącego o innej niż przyjął sąd wadze (doniosłości) poszczególnych dowodów i ich odmiennej ocenie niż ocena sądu. W utrwalonej linii orzeczniczej wielokrotnie przecież wskazywano, iż swobodna sędziowska ocena dowodów może być podważona jedynie wówczas, gdyby okazała się rażąco wadliwa lub oczywiście błędna. Tymczasem skarżący wskazanym wyżej wymogom nie sprostał, gdyż uparcie forsował korzystną dla siebie wersję wydarzeń. Wbrew stanowisku pozwanego Sąd Rejonowy dokonał wszechstronnej i wyczerpującej analizy materiału dowodowego i wywiedzione przez niego konkluzje były trafne. Za bardziej przekonującą została ostatecznie uznana wersja strony powodowej, gdyż w większym stopniu korelowało to z innymi dowodami. Natomiast twierdzenia M. O. były mało obiektywne i w gruncie rzeczy stanowiły próbę skonstruowania zupełnie innego przebiegu zdarzeń, w którym to pozwany jest osobą poszkodowaną przez nierzetelną i niesumienną uczelnię. Z całą stanowczością trzeba jednak podkreślić, że pozwany nie przedstawił wiarygodnego materiału dowodowego, który podważał wersję zdarzeń zaprezentowaną przez jego oponenta. Na koniec zauważenia jeszcze wymaga, że wszystkie przeprowadzone dowody zostały przez Sąd Rejonowy przywołane i omówione. Wiele z ustalonych przez Sąd Rejonowy faktów było między stronami bezspornych. Nie można też zarzucić, by Sąd I instancji na tle przeprowadzonych dowodów budował wnioski, które z nich nie wynikają. Z kolei zarzut nie wyprowadzenia wniosków konkurencyjnych, podanych przez skarżącego nie mieści się w zakresie przywołanej normy. W konkluzji Sąd Okręgowy uznał, że w niniejszej sprawie nie doszło do przekroczenia granic swobodnej ceny dowodów.
Z kolei na płaszczyźnie merytorycznej podkreślenia wymaga, że umowa o warunkach odpłatności za usługi edukacyjne na studiach niestacjonarnych z dnia 29 września 2012 r. została zawarta w okresie obowiązywania ustawy z dnia 27 lipca 2005 r. Prawo szkolnictwie wyższym (tekst jednolity Dz. U. z 2017 r. poz. 2183 – zwana dalej ustawą (...)), która weszła w życie dnia 1 września 2005 r. W art. 160 (...) określono, że warunki odpłatności za studia lub usługi edukacyjne określa umowa między studentem a uczelnią zawarta w formie pisemnej. Oprócz tego umowa określała również zobowiązania powódki do zapewnienia pozwanemu warunków do rozwijania wiedzy i umiejętności w toku edukacji i kształcenia na wybranym kierunku studiów.
Umowa ta jest umową wzajemną, w której występują dwie strony: uczelnia niepubliczna i student, a świadczeniem głównym są usługi edukacyjne, za które student uiszcza opłaty. Jest to typowa umowa adhezyjna, której warunków student nie negocjuje, nie ma na nie wpływu. Umowa ta stanowi jeden z przykładów umowy starannego działania (co na gruncie kodeksu cywilnego otwiera drogę do stosowania przepisów o zleceniu w sprawach nieunormowanych). Student zawierający taką umowę zmierza swoim zachowaniem do uzyskania określonego skutku w postaci m.in. otrzymania oznaczonego stopnia. Świadczenie usług edukacyjnych przez uczelnię zgodnie z programem studiów stanowi przecież dla niego sposób zdobycia wiedzy w oznaczonej dziedzinie.
Jak wynika z poczynionych przez Sąd I instancji ustaleń faktycznych treść regulacji zawartych w statucie PŁ oraz regulaminie studiów była znana pozwanemu. Ponadto zapoznał się on jeszcze z uchwałą Senatu PŁ dotycząca zasad pobierania opłat za usługi edukacyjne świadczone przez PŁ. Tym samym pozwany doskonale zdawał sobie sprawę jakie obciążenia na nim ciążą tak co do wysokości, sposobu oraz terminów ich regulowania. Dobitnym tego potwierdzeniem było to, iż pozwany przez długi czas wywiązywał się ze swoich powinności, wnosząc niezbędne opłaty. Wprawdzie nie zawsze czynił to regularnie i w odpowiedniej wysokości, jednakże były to w sumie drobne uchybienia tolerowane przez uczelnię. Natomiast inaczej rzecz się miała w semestrze letnim roku akademickiego 2016/2017. Wówczas pozwany nie zdał jednego z egzaminów, co obligowało go do wniesienia opłaty dodatkowej w wysokości 637,80 zł. Takowa wpłata nie wpłynęła jednak na konto uczelni. Poza tym po stronie pozwanego powstały dalsze zaległości w rozmiarze 42,95 zł – brakująca część III raty czesnego oraz 797,25 zł – cała IV rata czesnego. Z pola widzenia nie może przy tym umknąć, iż wspomniane należności zostały w należyty sposób udokumentowane, przez co zarówno ich zasadność, jak i wysokość nie mogły budzić jakichkolwiek wątpliwości. Na tym bowiem gruncie uczelnia przedstawiła rzetelne i miarodajne dokumenty rozliczeniowe wygenerowane z programów księgowych. Bez wpływu na ocenę sytuacji pozostawała zaś usilnie akcentowana przez skarżącego kwestia zmiany nazwy kierunku studiów. Zdaniem pozwanego w tym zakresie Politechnika (...) dopuściła się naruszenia warunków umowy, nie zachowując przy dokonywaniu zmiany formy pisemnej oraz nie zapewniając właściwej jakości kształcenia. Na tej płaszczyźnie uwadze skarżącego umknęło jednak to, że Politechnika (...) podobnie jak inne polskie uczelnie techniczne musiała się dostosować do zmienionych zasad kształcenia oraz obowiązujących w tym zakresie norm prawnych. Do grona tych aktów prawnych przede wszystkim zaliczało się rozporządzenia Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 29 września 2011 r. w sprawie standardów kształcenia dla kierunków studiów weterynarii i architektury (Dz. U. Nr 207, poz. 1233), które określało standardy kształcenia dla kierunku pod nazwą „architektura”. Kolejny akt prawny w tej materii to rozporządzenie Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 1 września 2011 r. w sprawie tytułów zawodowych nadawanych absolwentom studiów, warunków wydawania oraz niezbędnych elementów dyplomów ukończenia studiów i świadectw ukończenia studiów podyplomowych oraz wzoru suplementu do dyplomu (Dz. U. Nr 196, poz. 1167), które wprost stanowiło, że tytuł zawodowy „inżynier architekt” nadaje się absolwentom studiów pierwszego stopnia po uzyskaniu efektów kształcenia określonych dla kwalifikacji pierwszego stopnia na kierunku „architektura”, a „magister inżynier architekt” nadaje się absolwentom studiów drugiego stopnia po uzyskaniu efektów kształcenia określonych dla kwalifikacji drugiego stopnia na kierunku „architektura”. Oprócz tego wspomnieć jeszcze trzeba o powiązanym z nimi rozporządzeniu Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 5 października 2011 r. w sprawie warunków prowadzenia studiów na określonym kierunku i poziomie kształcenia (tekst jednolity Dz. U. z 2014 r. poz. 131). Odnotować przy tym należy, że przywołane rozporządzenia w zakresie swojej regulacji dokonywały wdrożenia przepisów dyrektywy 2005/36/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 7 września 2005 r. w sprawie uznawania kwalifikacji zawodowych (Dz. Urz. UE L Nr 255, s. 22). Z kolei od strony ściśle praktycznej istotne znaczenie miała wykładnia i wytyczne Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego wyrażone w piśmie znak (...). (...).622.2.2014.BS.1 z dnia 12 sierpnia 2014 r. Rzeczone modyfikacje obowiązywały studentów, którzy rozpoczęli studia na kierunku „architektura i urbanistyka” począwszy od roku akademickiego 2012/13. Głównym celem było zaś umożliwienie tym osobom uzyskania tytułu zawodowego inżyniera architekta lub magistra inżyniera architekta i w konsekwencji zagwarantowanie swobodnego świadczenie usług na podstawie uzyskanych kwalifikacji zawodowych na obszarze Unii Europejskiej. Przyjęte wówczas odgórne założenia sprowadzały się do tego, że zmiana odbywa się bez uchybienia prawom oraz nie prowadzi do ograniczenia uprawnień studentów, którzy na przełomie 2012/2013 rozpoczęli studia na kierunku „architektura i urbanistyka”, a zakończą je pod zmienioną nazwą kierunku „architektura”. Jednocześnie przewidziano zasadniczo, że zmiana nazwy kierunku nie spowoduje zmiany treści i efektów dotychczas prowadzonego kształcenia. Poza tym wedle stanowiska Ministerstwa do wprowadzenia takowej zmiany w zupełności wystarczała stosowna uchwała senatu uczelni, bez konieczności aneksowania dotychczasowych umów ze studentami lub podpisywania nowych.
W kontekście powyższego zgodzić się zatem trzeba ze Sądem Rejonowym co od tego, że w tym przypadku zmiana nazwy kierunku studiów w żadnej mierze nie wpływała na formę, charakter, sposób wykonywania umowy oraz obowiązki stron. W gruncie rzeczy wprowadzona modyfikacja nie wpływała w ogóle na tok studiów, pozostając wyłącznie zmianą o charakterze administracyjnym i organizacyjnym. Oprócz tego biorąc jeszcze pod uwagę zgodność opisu efektów kształcenia dla kierunku „architektura” z analogicznym z opisem efektów kształcenia dla dotychczasowego kierunku „architektura i urbanistyka” prowadzonego na Politechnice (...), można nawet traktować te kierunki jako tożsame. Przy takim ujęciu okazuje się więc, że zmiana nazwy kierunku doprecyzowywała przedmiot kształcenia, czytelnie odzwierciedlając charakter studiowanej dyscypliny w nawiązaniu do zmienionych realiów. Warto przy tym wspomnieć, iż tą procedurę przeszły wszystkie publiczne uczelnie i niepubliczne szkoły wyższe o profilu technicznym, czyniąc to w znakomitej większości w II połowie 2014 r. po przypomnieniach ze strony Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Na koniec podkreślenia wymaga, iż zmiana nazwy kierunku studiów nie spotkała się wtedy z jakąkolwiek reakcją ze strony M. O., nie wzbudzając żadnych uwag ani zastrzeżeń. Zmiana jego stanowiska nastąpiła dopiero w toku niniejszej sprawy, gdyż powołując się na tą okoliczność pozwany chciał się uwolnić od odpowiedzialności finansowej za nieuregulowane na rzecz PŁ płatności. Nic przecież nie stało na przeszkodzie, aby pozwany po niezdanym egzaminie zrezygnował ze studiów, wypowiadając umowę, czego jednak nie uczynił. W rachubę wchodziło także wcześniejsze zakwestionowanie zmiany nazwy kierunku studiów, chociażby poprzez ewentualne dochodzenie własnych roszczeń z tytułu nienależytego wykonania umowy przez uczelnię.
Reasumując wywiedziona apelacja była pozbawiona racji bytu, co skutkowało jej oddaleniem na podstawie art. 385 k.p.c.
Podmiot udostępniający informację: Sąd Okręgowy w Łodzi
Data wytworzenia informacji: