IV K 64/18 - uzasadnienie Sąd Okręgowy w Łodzi z 2018-07-10

Sygn. akt IV K 64/18

UZASADNIENIE

W parku na M., który stanowi obszar zieleni miejskiej na terenie Ł., znajduje się pomnik w postaci kamienia upamiętniającego wydarzenia z roku 1932, związane z tłumieniem w okresie sanacji spotkania członków ruchu robotniczego i ówczesną obecnością W. G.. B. S. (1) od kilku lat zajmuje się pielęgnacją miejsca, w którym znajduje się kamień. Na miejscu przechowywał składaną łopatę.

(zeznania świadka B. S. - k. 108 – 109 v., k. 5)

W dniu 07 marca 2017 roku 78-letni wówczas B. S. (1) udał się do parku na M., aby posprzątać w okolicy kamienia. Pokrzywdzony tego dnia wykopywał z otoczenia pomnika chwasty posługując się łopatą.

(zeznania świadka B. S. - k. 108 - 110, zeznania świadka J. B. - k. 110 v.)

Pokrzywdzony od lat wyraża poglądy lewicowe i jest związany z (...).

(zeznania świadka B. S. - k. 137)

Tego samego dnia do parku na M. udała się J. B. (2). Była wówczas na spacerze z jakimś nieustalonym mężczyzną, którego danych już nie posiada. Spacerując w okolicy pomnika widziała pokrzywdzonego wykonującego prace porządkowe w jego pobliżu. Następnie przeszła nieco dalej i usiadła na ławce. Z ławki tej nie było widać miejsca, gdzie znajduje się kamień, ponieważ zasłaniają je drzewa, jednak miejsce to pozostawało w zasięgu słuchu J. B. (2).

(zeznania J. B. - k. 110 v. - 111 v., k. 63 v.)

W pewnym momencie obok B. S. (1) zatrzymał się poruszający się po parku na rowerze oskarżony S. P. (1). Przeczytał i zniszczył kartkę, na której pokrzywdzony napisał pytanie, czemu się niszczy kwiaty i tuje znajdujące się przy obelisku. Oskarżony zwrócił się do B. S. (1) wulgarnymi słowami jak na karcie 108, krytykując to, że pokrzywdzony pielęgnuje pomnik upamiętniający komunistów. Zapowiedział, że będzie dalej niszczył kwiaty. Ogólnie był negatywnie nastawiony do PRL oraz osób prezentujących lewicowy światopogląd. Między mężczyznami wywiązała się awantura. W trakcie wymiany zdań oskarżony przyznał, że od stycznia 2017 r. niszczy i wyrzuca kwiaty, które pod pomnikiem zostawia B. S. (1).

(wyjaśnienia oskarżonego S. P. - k. 72, k. 107 v., zeznania świadka B. S. -k. 108, k. 5, zeznania świadka J. B. - k. 111, k. 63 v.)

Problemy z aktami wandalizmu w tym miejscu pokrzywdzony zgłaszał już od 2016 r. W przeszłości obelisk został np. oblany farbą. B. S. (3) zgłosił to do VIII Komisariatu K., ale postępowanie wówczas umorzono z powodu niewykrycia sprawców.

(zeznania świadka B. S. - k.6)

Oskarżony nadal niszczy kwiaty w tym miejscu i deklaruje, że dalej będzie to czynił bo „nie lubi komuny”.

(wyjaśnienia oskarżonego – k. 72; zeznania świadka B. S. – k. 5 v. – 6)

W trakcie kłótni B. S. (1) w pewnym momencie zaczął niegroźnie uderzać oskarżonego po kończynach. Oskarżony próbował zabrać B. S. (4) trzymany przez pokrzywdzonego szpadel. Pokrzywdzony nie puścił tego narzędzia i mężczyźni zaczęli się szarpać. W pewnym momencie S. P. (1) mocno pociągnął za szpadel. Pokrzywdzony stracił równowagę i upadł plecami na ziemię, trzymając nadal szpadel, który oskarżony ostatecznie puścił.

(wyjaśnienia oskarżonego S. P. - k. 72; zeznania świadka J. B. - k. 110 v. – 112 v.; zeznania świadka B. S. – k. 5 – 6)

W reakcji na toczącą się kłótnię J. B. (2) podbiegła do miejsca zdarzenia. Zdarzenie mogła lepiej widzieć jakaś nieustalona para, ale jej dane nie zostały utrwalone. Gdy tam dotarła, oskarżony i pokrzywdzony już stali i wciąż się kłócili. Pokrzywdzony trzymał wtedy w rękach obie części szpadla. Odzież pokrzywdzonego była ubrudzona na plecach.

(zeznania świadka J. B. - k. 111-111 v., k. 63 v.)

J. B. (2) wywnioskowała, że podczas zajścia oskarżony musiał przewrócić B. S. (1), wobec czego zadzwoniła na policję i poinformowała operatora o zdarzeniu.

(zeznania świadka J. B. - k. 111v., odtworzenie nagrania na rozprawie – k. 136 – 137; stenogram - k. 128 - 131)

Następnie S. P. (1) oddalił się z miejsca zdarzenia i udał się w stronę siłowni plenerowej znajdującej się w innej części parku

(wyjaśnienia oskarżonego S. P. - k. 72, zeznania świadka B. S. - k. 110)

Krótko po zdarzeniu, jeszcze w czasie oczekiwania na przybycie funkcjonariuszy policji na miejsce zdarzenia, B. S. (1) zgłaszał, że bolą go plecy. Na miejscu nie wspominał jednak o tym aby oskarżony przewrócił się na niego.

(zeznania J. B. - k. 110 v. - 112 v.; zeznania świadka E. P. – k. 27 v. – 28 v.)

Na miejsce zdarzenia zostali skierowani funkcjonariusze policji E. P. (2) i D. S.. Wysłuchali oni najpierw relacji B. S. (1), który wskazał im oskarżonego jako agresora, następnie udali się do S. P. (1), który opowiedział im swoją wersję wydarzeń, twierdząc, że w trakcie kłótni to pokrzywdzony uderzał go szpadlem, a on się bronił. Żaden z mężczyzn nie przyznał się do bycia sprawcą konfliktu.

(zeznania świadka E. P. - k. 27v.-28)

Z uwagi na utrzymujący się ból w plecach B. S. (1) udał się do lekarza. W przychodni znajdującej się na ul. (...) w Ł. opisał zdarzenie i objawy. Pokrzywdzony został skierowany najpierw do internisty, a następnie do chirurga. Podczas wizyty u chirurga bóle były na tyle silne, że pokrzywdzony dostał skierowanie na RTG.

(zeznania B. S. - k. 108 v. - 109)

W wyniku badania radiologicznego u pokrzywdzonego stwierdzono złamanie kompresyjne trzonu L3, cechy osteoporozy kr. L-S, podejrzenie złamania blaszki granicznej górnej trzonu L5. Ponadto stwierdzono zachowane wysokości przestrzeni międzykręgowych odcinka lędźwiowego kręgosłupa, osteofitozę trzonów L4 i L5 i lordozę lędźwiową zniesioną z tworzeniem patologicznej kifozy na poziomie L2-L3.

Do złamania kompresyjnego kręgu dochodzi najczęściej w sytuacji, gdy wzdłuż kręgosłupa działa duża siła. Do złamania takiego może dojść w wyniku upadku z uderzeniem pośladkami o podłoże, zarówno gdy pada tylko sam pokrzywdzony jak i dodatkowo na niego jeszcze inna osoba. Nie da się określić od strony medycznej jak było w tym przypadku. W okolicznościach zdarzenia, przy upadku do tyłu można spodziewać się wystąpienia mechanizmu prowadzącego do złamania kręgu, a siła bezwładnego upadku jest wystarczająca do spowodowania takiego obrażenia. Z tego powodu od strony medycznej opisane obrażenia mogły powstać w okolicznościach zdarzenia.

Przy takim złamaniu chory może chodzić. Przy wszelkich urazach, w tym złamaniach, objawy bólowe pojawiają się natychmiast. Ich odczuwanie, uświadomienie czy doświadczanie, może być trochę opóźnione o kilka czy kilkanaście godzin, co związane jest ze stresem, który kryje te objawy czy zmniejsza objawy bólowe. Najczęściej to obserwuje się przy urazach kręgosłupa, gdzie ludzie mówią, że najpierw niewiele czuli, a później po paru godzinach te objawy się nasiliły i tutaj mogła być podobna sytuacja, że objawy były od początku jako narastające, a uświadamiane były później. Często się zdarza, że ludzie najpierw traktują uraz jako stłuczenie, które przejdzie, a dopiero jak dolegliwości się utrzymują to biegną do lekarza, by jednak sprawdzić, co się stało. Dlatego nierzadko przy złamaniach, które nie powodują natychmiastowego upośledzenia narządu ruchu, mamy ten okres odroczenia między urazem, a chociażby diagnostycznym wykonaniem zdjęcia radiologicznego.

U pokrzywdzonego B. S. (1) złamanie kompresyjne kręgu spowodowało naruszenie czynności kręgosłupa inne niż określone w art. 156 § 1 k.k. na czas przekraczający 7 dni.

W wypadku osoby młodej, zdrowej, która nie ma żadnych dolegliwości, kompresyjne złamanie kręgów pozostawia ślad w postaci zniekształcenia kręgu, natomiast najczęściej nie ma istotnych następstw czynnościowych tego urazu. Natomiast u osoby, która miała już swoje zmiany chorobowe (takich jak pokrzywdzony), taki uraz może pogłębić odczuwanie dolegliwości bólowych, na które będą się składały głównie dolegliwości bólowe, ale także w jakiejś części też przebytego urazu. Nie ma możliwości rozgraniczenia, w jakim stopniu każdy z tych czynników byłby winien za dolegliwości bólowe

(wynik badania radiologicznego - k. 2, k. 37, protokół oględzin - k. 32-33, opinia pisemna biegłego P. B. - k. 51 - 52; ustna opinia uzupełniająca biegłego P. B. - k. 123 v. - 124)

Pokrzywdzony otrzymał gorset usztywniający, który musiał nosić przez co najmniej pół roku, nosił go do września 2017 r. Miał cztery zastrzyki przeciwbólowe. Skutki złamania odczuwa do dzisiaj. Do dzisiaj nosi pas ortopedyczny i ma zalecenie chirurga by nosić go do odwołania. W międzyczasie zeszłego roku odbył też w przychodni rehabilitację kręgosłupa. Cały czas czuje bóle w kręgosłupie, nie może tak długo spacerować jak poprzednio, Drętwieją mu nogi, wszystko jest dla niego bardziej dolegliwe

(zeznania świadka B. S. – k. 109)

Oskarżony S. P. (1) ma skończone 47 lat i jest obywatelem polskim. Posiada wykształcenie średnie i z zawodu jest technikiem mechanikiem. Oskarżony nie pracuje i nie ma dochodu. Jest kawalerem, nie posiada dzieci. Nie był dotychczas karany.

(dane osobowe - k. 107v.; dane o karalności k. 75)

Podczas śledztwa oskarżony S. P. (1) nie przyznał się do popełnienia zarzuconego mu czynu i złożył w sprawie wyjaśnienia, z których ogólnie wynikało m.in., że nie kwestionuje tła zdarzenia ale twierdził, że to pokrzywdzony zaczął uderzać go łopatą po nogach i się nią zamachnął, w czasie próby wyrwania mu łopaty w pewnym momencie mocno szarpnął i pokrzywdzony się przewrócił, przy czym oskarżony na niego nie upadł (k. 72). Nie składał wyjaśnień przed Sądem, albowiem nie stawił się na żaden z wyznaczonych terminów rozprawy.

Stan faktyczny Sąd ustalił na podstawie dowodów wskazanych w części uzasadnienia zawierającej ustalenia faktyczne,

W toku postępowania żaden z jego uczestników nie podważał autentyczności oraz treści zgromadzonych w sprawie dokumentów, na które złożyły się: dokumentacja medyczna dotycząca pokrzywdzonego B. S. (1), wynik przeprowadzonego na nim badania radiologicznego oraz protokół oględzin. Nie znajdując także podstaw do ich kwestionowania, Sąd ocenił je jako wiarygodne i oparł się na nich w zakresie wskazanym w zawierającej stan faktyczny części uzasadnienia.

W podobny sposób oceniono sporządzoną na potrzeby postępowania opinię biegłego z zakresu medycyny sądowej P. B. (2). Opinia ta jest bowiem jasna, wnioski w niej zawarte nie budzą wątpliwości, a biegły w należyty sposób, odwołując się do wiedzy fachowej, uzasadnił swoje konkluzje na rozprawie. Również w odniesieniu do tego dowodu strony postępowania w żaden sposób nie podważały wniosków biegłego, zarówno zawartych w opinii pisemnej, jak i wyrażonych podczas przesłuchania biegłego w toku rozprawy. Biegły wykazał się przy tym niezbędnym poziomem wiedzy fachowej.

Sąd w niewielkim stopniu oparł się także w swych ustaleniach na treści zgłoszenia J. B. (2) o zdarzeniu, odtworzonego na rozprawie i udokumentowanego sporządzonym w toku postępowania sądowego stenogramem. Obecne strony w odniesieniu do tego dowodu nie zgłaszały zastrzeżeń.

Sąd w części dał wiarę depozycjom świadka E. P. (2). Nie miała powodu aby celowo kłamać, będąc osobą obcą dla stron, która ze zdarzeniem zetknęła się jako funkcjonariusz Policji w ramach swoich obowiązków służbowych. zdarzeniem. W protokole przesłuchania E. P. (2) znajdują się jednak też twierdzenia, którym przeczą zgodne wyjaśnienia oskarżonego S. P. (1) i pokrzywdzonego B. S. (1). Świadek zeznała bowiem, iż pokrzywdzony twierdził w rozmowie z nią, że S. P. (1) uderzył go w plecy. Twierdzeniu temu zaprzeczył nie tylko oskarżony, który nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, ale także pokrzywdzony, który na rozprawie stwierdził, iż policjantka musiała pomylić tę okoliczność ze zgłaszanym przez niego bólem pleców. Ogólnie wersje obu uczestników zajścia były przy tym zbieżne w tej części, w której obaj mężczyźni mieli stać do siebie przodem. Musiało być zatem tu tak jak to wyjaśniał oskarżyciel posiłkowy.

Sąd ocenił jako wiarygodne zeznania J. B. (2). Ogólnie w sposób dokładny i obiektywny opisała okoliczności, które zaobserwowała. Relacja świadka była o tyle najbardziej szczera, że - jako przypadkowy świadek zajścia - nie była zainteresowana wynikiem rozstrzygnięcia, w efekcie jej depozycje były najbardziej wiarygodne. Nie miała żadnego powodu aby mówić nieprawdy - z tym zastrzeżeniem, że zasadniczej fazy zdarzenia świadek w ogóle nie widziała z uwagi na zasłonięcie miejsca zdarzenia przez krzaki, a tylko słyszała samą kłótnię. Przekonująco na rozprawie sprostowała też, że w zakresie sugestii, że obaj mężczyźni leżeli, był to jej domysł, faktycznie ślady upadku widziała tylko na odzieży pokrzywdzonego.

Gdy chodzi o relacje oskarżonego i B. S. (1), chodziło każdorazowo o osoby mające ewidentny interes w przedstawianiu całego zajścia na swoją korzyść. Ani oskarżony ani oskarżyciel posiłkowy nie byli osobami w pełni bezstronnymi ale uczestnikami kłótni, podczas której wyraźnie stali na stanowisku, że rację mają właśnie oni a nie druga strona sporu. Niewątpliwie przy tym pokrzywdzony mógł mieć pretensje do oskarżonego nie tylko o samo zdarzenie, ale ogólnie o jego stosunek do osób wyznających inną ideologię, zwłaszcza, że nakładały się na to wcześniejsze i późniejsze akty wandalizmu, częściowo dokonywane przez oskarżonego, a których ewidentnie - o czym świadczyły jego wypowiedzi - bynajmniej nie zamierzał zaprzestawać. Zważyć tu należy, że w sprawie nie został nagrany cały przebieg kłótni pokrzywdzonego i oskarżonego. Nie ustalono też tożsamości innych osób postronnych, które mogły lepiej niż J. B. (2). widzieć przebieg scysji. Z relacji J. B. (2) wynikało tylko tyle, że te osoby nie kwestionowały faktu, że agresorem był właśnie oskarżony.

Depozycje B. S. (1) częściowo znajdowały potwierdzenie w relacji J. B. (2). Zwracało jednak uwagę, że to potwierdzenie nie było do końca pełne, w pewnej części zeznania kobiety bliższe były właśnie relacji oskarżonego. Świadczyło to jasno o tym, że pokrzywdzony nie relacjonuje zdarzenia do końca szczerze i faktycznie miało ono – co zresztą bywa często przy podobnych sytuacjach – przebieg bardziej złożony niżli by chciała to przedstawić każda ze stron postępowania.

Zeznania pokrzywdzonego zgodne były z relacją oskarżonego co do tła zdarzenia. Obaj zgodnie potwierdzali, że oskarżony nie taił tego, że wyzywał oskarżyciela od komunistów, negował zasadność opieki nad obeliskiem, dopuszczał się aktów dewastacji i zapowiadał dalsze przypadki wandalizmu. Podobnie zbieżne były co do mechanizmu upadku pokrzywdzonego, różniąc się tylko w okolicznościach, które go spowodowały oraz tym, czy oskarżony też upadł na oskarżyciela.

Dostrzeżenia wymagało, że relacja pokrzywdzonego była zaskakująco niespójna gdy chodzi o zasadniczy przebieg zajścia i pod pewnymi względami jednak daleka od logiki.

Pokrzywdzony pierwotnie twierdził, że oskarżony złapał go za kurtkę na wysokości klatki piersiowej i rzucił nim o ziemię. Wskutek upadku pokrzywdzony miał odczuć ból w plecach. W trakcie ponownego przesłuchania w toku dochodzenia pokrzywdzony w swoich zeznaniach zaprzeczył temu, by S. P. (1) w czasie zdarzenia uderzył go w plecy (jak to wynikało z zapisów funkcjonariuszy Policji), ale uzupełnił swoje zeznania o to, że oskarżony na niego upadł. Pokrzywdzony miał się szamotać, aby oskarżony z niego zszedł, bo leżał na nim całym ciałem. B. S. (1) zaznaczył, że oskarżony podniósł się z niego dopiero, jak zbiegli się do nich ludzie spacerujący po parku. Składając zeznania przed Sądem Bronisław S. twierdził z kolei, że oskarżony złapał go za kurtkę pod szyję, rzucił nim o ziemię i powalił się na niego i zaczął go tarmosić (k. 108v.). Wtedy to pokrzywdzony miał zacząć wołać o pomoc, a przechodzący ludzie zaczęli krzyczeć, żeby oskarżony go puścił. Pokrzywdzony zeznał dalej, że jedna z pań, która tam była zadzwoniła po policję, a oskarżony puścił go, powstał i idąc zabrał łopatę którą posługiwał się w swoich pracach pokrzywdzony. Jednak z wcześniejszych ustaleń wynika, iż policję wezwała J. B. (2), która nie widziała samego momentu zwarcia mężczyzn. W swoich zeznaniach precyzyjnie wskazała, że dotarła na miejsce i zadzwoniła po funkcjonariuszy policji, kiedy mężczyźni już stali. Nie widziała ona chwili upadku pokrzywdzonego, ani tego, czy oskarżony na nim leżał. W tym elemencie zeznania pokrzywdzonego nie znalazły zatem oparcia w zgromadzonym materiale dowodowym.

Podczas pierwszego z przesłuchań pokrzywdzony nie podał, że oskarżony na nim leżał po tym jak miał go rzucić na ziemię. Było to zresztą zbieżne z tym co mówił na miejscu, bo J. B. (2) także nie zeznawała aby pokrzywdzony mówił o przewróceniu się na niego jeszcze oskarżonego. Gdy potem pojawił się w jego depozycjach taki element zajścia, relacja pokrzywdzonego też nie była konsekwentna. Pierwotnie mówił bowiem o tym, że po pchnięciu go napastnik miał upaść na niego, po czym pokrzywdzony miał się szamotać, aby zszedł z niego, bo leżał na nim całym ciałem (k. 60 v. – 61). Przesłuchiwany przed Sądem twierdził już: „Rzucił się na mnie i zaczął go tarmosić” (k. 108 v.), „mężczyzna powalił mnie, po prostu mnie przywalił”, „mężczyzna ciosów nie zadawał”, „powalił się na mnie jak leżałem”., „myślę, że to było chyba celowe z jego strony, że na mnie upadł, bo jak on mnie tak złapał i rzucił to poleciał za mną”. Skoro oskarżony nie zadawał ciosów, nie brzmi prawdopodobnie taki przebieg zajścia, by po popchnięciu czy rzuceniu pokrzywdzonym oskarżony jeszcze celowo upadł na niego. Mogło być to wynikiem jakiejś obupólnej szarpaniny, mniej prawdopodobne, że utraty równowagi przez oskarżonego, ale na pewno nie rezultatem jakiegoś celowego upadku na już leżącego pokrzywdzonego, rodem z aren amerykańskiego wrestlingu. Upadek oskarżonego na skutek pociągnięcia go za sobą przez pokrzywdzonego można też wykluczyć – skoro według wersji B. S. (1) w momencie popchnięcia go przez oskarżonego miał w obu rękach trzymać dwie części łopaty (k. 60 v.). Nie mógł w tej sytuacji jakoś jeszcze złapać oskarżonego. Zwracało też uwagę, że o ile początkowo (gdy już mówił o upadku oskarżonego na siebie), pokrzywdzony nie wspominał o jakimś tarmoszeniu go przez oskarżonego (wręcz przeciwnie – to on miał szarpać oskarżonego, aby ten zszedł – k. 60 v. – 61), nagle na rozprawie okazało się, że to jednak on miał tarmosić pokrzywdzonego na ziemi, a puścić go dopiero na reakcję ludzi (k. 108 v.).

Nawet uwzględniając zaawansowany wiek pokrzywdzonego i dynamiczny charakter zajścia, także prawdopodobne zdenerwowanie, te rozbieżności w przecież fundamentalnych szczegółach całej relacji były zbyt poważne aby można je było zlekceważyć, kładąc na karb opisanych okoliczności, skądinąd niewątpliwie istniejących w sprawie. Nie brzmiały przy tym przekonująco twierdzenia pokrzywdzonego jakoby nie dość dokładnie zaprotokołowano w śledztwie tą część jego zeznań W tym układzie należało się przyjrzeć wersji oskarżonego. Zwracało zatem uwagę, że w dużej części była ona zbieżna z relacją J. B. (2).

Z depozycji J. B. (2) wynikało, że w pewnym momencie słyszała żądania pokrzywdzonego aby oskarżony puścił łopatę. O takiej sytuacji w śledztwie pokrzywdzony w ogóle nie wspominał (k. 60 v. – 61), a przed Sądem twierdził, że miało to nastąpić już w obecności ludzi (k. 108 v.). Tymczasem J. B. (2) dostatecznie stanowczo wskazała, że gdy zobaczyła pokrzywdzonego i oskarżonego po minięciu z krzaków (co przecież nastąpiło niezwłocznie po zdarzeniu – tak to wynikało z relacji kobiety) ten już trzymał obie części łopaty w ręku (k. 63 v.). Było to zaś zbieżne z relacją oskarżonego, aczkolwiek ten z kolei wyraźnie przesadzał z agresją pokrzywdzonego, gdyż J. B. (2) nie widziała wcale aby brał jakiś zamach łopatą - jak to sam przedstawiał (k. 72). Pokrzywdzony starał się tu wyraźnie przedstawić bardziej w korzystnym świetle, początkowo tając szarpanie za szpadel w tej fazie zajścia. Z kolei oskarżony przesadzał z agresją pokrzywdzonego. Dawało się to uzasadnić tym, że rzeczywiście - jak to przedstawiał oskarżony - też w pewnym momencie zachowywał się podczas zdarzenia prowokująco, najwyraźniej faktycznie uderzając oskarżonego lekko po kończynach, jak to ten przedstawiał, a co sprowokowało oskarżonego do próby zabrania przemocą tego szpadla. To z kolei dało asumpt oskarżonemu do sugestii, że niby się bronił przed atakiem pokrzywdzonego. Zachowania B. S. (1) nie były jednak aż tak agresywne jak to opisywał oskarżony – skoro wbrew jego twierdzeniom świadek J. B. (2) nie widziała żadnego zamachu szpadlem ze strony pokrzywdzonego.

Rzekomy upadek oskarżonego na pokrzywdzonego, był stanowczo zaprzeczany przez oskarżonego. Świadek J. B. (2) nie widziała jak było dokładnie. W kontekście niespójnych relacji pokrzywdzonego, który pierwotnie temu zaprzeczał, ale też okoliczności, że wersji o upadku na niego oskarżonego pokrzywdzony nie przedstawiał w pierwotnych swoich twierdzeniach na miejscu zdarzenia, Sąd ostatecznie dał tu wiarę oskarżonemu.

Reasumując, w istocie żadna ze stron nie mówiła tu do końca prawdy, w efekcie w tych fragmentach ich relacje Sąd ocenił za niewiarygodne, a za wiarygodne tylko tam, gdzie stały się podstawą ustaleń faktycznych Sądu. Ostatecznie Sąd w dużej części dał tu wiarę twierdzeniom oskarżonego, przy czym jednak zachowanie pokrzywdzonego nie było wcale tak niebezpieczne, jak to próbował przedstawić oskarżony, chcąc wyraźnie uniknąć odpowiedzialności za spowodowane skutki, odwołując się niezasadnie do kontratypu obrony koniecznej.

Sąd Okręgowy zważył, co następuje:

W oparciu o zgromadzony materiał dowodowy Sąd ustalił, że oskarżony S. P. (1) jest winny czynu o opisie i kwalifikacji zawartej w sentencji wyroku.

Zestawiając tak opisany czyn zabroniony popełniony przez oskarżonego z postawionym mu zarzutem należy dostrzec, iż z opisu czynu sąd usunął stwierdzenie, że oskarżony złapał pokrzywdzonego za kurtkę, pchnął go na skutek czego pokrzywdzony się przewrócił i następnie upadł na niego całym ciężarem. Te elementy zarzutu jak wynika z wcześniej przedstawionego wnioskowania nie zostały udowodnione, co skutkowało koniecznością ich usunięcia z opisu czynu S. P. (1). W miejsce tych elementów wskazano, że oskarżony mocno pociągnął trzymany przez pokrzywdzonego szpadel, na skutek czego pokrzywdzony utracił równowagę i przewrócił się na ziemię.

W toku podjętych przez Sąd ustaleń stwierdzono, że S. P. (1) czyn popełnił motywowany przynależnością polityczną pokrzywdzonego, rozumianą nie jako sformalizowane członkostwo w określonej partii politycznej, ale zachowaniem pokrzywdzonego stanowiącym wyraz poparcia i solidaryzowania się z określonymi środowiskami politycznymi. Na powyższe wskazywały zawarte w wyjaśnieniach oskarżonego i zeznaniach pokrzywdzonego i J. B. (2) przytoczone wypowiedzi oskarżonego, w których nazywał pokrzywdzonego „komunistą” oraz „komuchem”. Ustalonego w sprawie zachowania oskarżonego nie sposób przy tym określić inaczej jak zastosowanie przemocy wobec osoby ze względu na jej przynależność polityczną. Oskarżony bowiem skierował wobec B. S. (1) najpierw nasycone nienawiścią wypowiedzi, odnoszące się do lewicowych poglądów politycznych pokrzywdzonego, po czym siłą próbował odebrać mu trzymane w ręku narzędzie. Działał tu zatem umyślnie, z zamiarem bezpośrednim –w ramach przestępstwa z art. 119 §1 k.k.

Zgodnie z zaprezentowanym chociażby przez Sąd Apelacyjny w Lublinie w wyroku wydanym w sprawie o sygn. akt II AKa 79/14 poglądem, który Sąd Okręgowy w niniejszej sprawie podziela w art. 119 § 1 k.k. „chodzi wyłącznie o przemoc wobec właśnie osoby lub grupy osób”. W realiach niniejszej sprawy zachowanie oskarżonego, polegające na szarpaniu za rzecz, obiektywnie prowadziło jednak do wywołania bezpośredniej istotnej dolegliwości fizycznej pokrzywdzonego poprzez doprowadzenie do jego upadku. Sąd podziela pogląd prawny, że przemoc wobec osoby to także działania poprzez rzecz, jeżeli użycie przemocy narusza nietykalność ciała człowieka, powodując dolegliwość fizyczną. Wyszarpywanie rzeczy z rąk ofiary czy zrywanie ich, jest formą przemocy wobec osoby, gdy następuje nie mimo woli pokrzywdzonego, a wbrew tej woli (por. wyrok SA w Krakowie z 12 sierpnia 1999 r., II AKa 59/99, KZS 1999, nr 8 – 9, poz. 45; podobnie: wyrok SA w Katowicach z 30 stycznia 2003 r., II AKa 513/02, KZS 2003, Nr 4, poz. 61). Na analogicznej zasadzie potraktować należy właśnie sytuację rysującą się w niniejszej sprawie.

Gdy chodzi o obrażenia ciała, ustalony w sprawie stan faktyczny uzasadniał przyjęcie, że w tym zakresie oskarżony swój czyn popełnił jedynie nieumyślnie. Niewątpliwie w ramach swoich możliwości intelektualnych oskarżony powinien i mógł przewidzieć, że gwałtowne szarpnięcie za trzymany przez B. S. (1) przedmiot może doprowadzić do utraty przez pokrzywdzonego równowagi i spowodować u niego jakieś obrażenia ciała – zwłaszcza mając na względzie zaawansowany wiek pokrzywdzonego. Z racji jednak bardzo dynamicznego charakteru zdarzenia zbyt daleko idącym, a przez to naruszającym treść art. 5 §2 k.p.k., byłby pogląd, że na pewno oskarżony przewidywał wówczas możliwość ich powstania i na to się godził. Powyższe znalazło odzwierciedlenie w przyjętej kwalifikacji prawnej czynu poprzez wskazanie w niej art. 157 §3 k.k. Zaznaczyć należy, że bezspornie ustalone obrażenia pozostają w związku przyczynowym z zachowaniem samego oskarżonego (mając na uwadze treść opinii biegłego P. B.), a kwestią nie do jednoznacznego przesądzenia pozostaje, na ile obecne dolegliwości pokrzywdzonego mają jako swą przyczynę czyn popełniony przez oskarżonego.

Fakt, iż czyn oskarżonego naruszył więcej niż jeden przepis kodeksu karnego spowodował z kolei konieczność przyjęcia kwalifikacji kumulatywnej. Dlatego też mając na uwadze potrzebę uwzględnienia tego w kwalifikacji prawnej zachowania oskarżonego kwalifikację tę uzupełniono o przepis art. 11 § 2 k.k.

Okoliczności sprawy nie dawały przesłanek do przyjęcia, że faktycznie oskarżony działał w warunkach obrony koniecznej, czy choćby w stopniu przekroczenia jej granic, który by uzasadniał skorzystanie wobec oskarżonego z dobrodziejstwa treści art. 25 §2 k.k. lub art. 25 §3 k.k.

Przy wymiarze kary Sąd jako okoliczności obciążające wziął pod uwagę, że oskarżony zastosował przemoc wobec osoby znacznie od siebie starszej i przez to słabszej fizycznie. Dodatkowo ujemną ocenę zachowania oskarżonego spotęgowała również ta okoliczność, że konieczne było w niniejszej sprawie zastosowanie kumulatywnej kwalifikacji prawnej, wynikające z naruszenia różnych dóbr prawnych. Zwracała uwagę dalsza uporczywość oskarżonego w aktach dewastacji, które legły u podstaw całego zdarzenia, także po czynie, wskazująca, że nie wyciągnął on żadnej nauki z samego zdarzenia i interwencji policji. Dostrzec wreszcie należało, że spowodowane obrażenia ciała pogorszyły istniejące już u pokrzywdzonego dysfunkcje – w rezultacie z powodu wieku na skutek czynu oskarżonego odczuwa on obecnie istotne dolegliwości, wynikające z kumulacji tych dwóch przyczyn.

Jako okoliczności łagodzące Sąd poczytał oskarżonemu jego uprzednią niekaralność. Ustalone zachowanie pokrzywdzonego podczas zajścia nie wpływało znacząco na wymiar kary w kierunku jej złagodzenia – skoro całe zdarzenie zaczęło się od nagannego zachowania oskarżonego, który dopuścił się celowego aktu dewastacji, a potem werbalnie zapowiadał pokrzywdzonemu kontynuowanie tego procederu.

Sąd mógł orzec wobec oskarżonego karę w wymiarze od 3 miesięcy do lat 5 (zgodnie z dyspozycją art. 119 § 1 k.k. i przy uwzględnieniu treści art. 11 §3 k.k.). W rezultacie uznał za zasadne orzeczenie wobec oskarżonego kary pozbawienia wolności we wnioskowanym przez strony wymiarze 10 miesięcy pozbawienia wolności. Tak oznaczona kara jest adekwatna do stopnia społecznej szkodliwości i zawinienia oskarżonego, ogólnie przy tym wystarczająca dla zapewnienia celów kary.

Z racji uprzedniej niekaralności oskarżonego, Sąd nie widział potrzeby (także strony były tego zdania) sięgania wobec oskarżonego aż po karę bezwzględną. Zważywszy na agresywne zachowanie oskarżonego i kierującą nim motywacje uznać należało, iż okres próby wymierzony oskarżonemu nie powinien być minimalny. Oskarżony swoim postępowaniem wobec osoby starszej, zwłaszcza w kontekście bynajmniej nie tajonej motywacji, która towarzyszyła temu czynowi, wykazał, że celowym będzie orzeczenie wobec niego wydłużonego okresu próby. Pozwoli to w dostatecznym zakresie na weryfikację zachowania oskarżonego, a grożąca mu wykonaniem orzeczona kara pozbawienia wolności motywować go będzie do niepodejmowania zachowań naruszających porządek prawny.

Z uwagi na konieczność orzeczenia wobec oskarżonego, co do którego zawieszono wykonanie kary pozbawienia wolności, obowiązku w okresie próby, Sąd nałożył na oskarżonego obowiązek określony w art. 72 § 1 pkt 1 k.k., polegający na obowiązku informowania sądu o przebiegu okresu próby. Obowiązek ten, w istocie mało dolegliwy dla oskarżonego, stanowić będzie jednak dodatkową motywację dla oskarżonego do zachowania zgodnego z prawem i sposób na kontrolę zachowania oskarżonego w okresie próby.

Dodatkowo, mając na uwadze kompensacyjne cele postępowania oraz wniosek pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego, Sąd na podstawie art. 46 §1 k.k. orzekł wobec oskarżonego S. P. (1) obowiązek zadośćuczynienia za doznaną przez pokrzywdzonego krzywdę poprzez uiszczenie na rzecz B. S. (1) kwoty 10.000 zł, wnioskowanej przez pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego. Orzeczona kwota zadośćuczynienia jest w ocenie sądu uzasadniona i adekwatna do poniesionej przez pokrzywdzonego krzywdy, mając na względzie skutki wywołane bezpośrednio przez oskarżonego, a które jeszcze dodatkowo znacząco pogłębił wiek i ogólny stan zdrowia pokrzywdzonego. Uwzględniając wiek oskarżonego, jego wykształcenie i fakt, iż nie ma on osób pozostających na jego utrzymaniu przyjęto, iż będzie on w stanie uiścić na rzecz pokrzywdzonego kwotę zadośćuczynienia, nawet jeśli nie poprzez jednorazową wpłatę, to w sposób ratalny, choćby podejmując w tym celu prace dorywcze. Oskarżony jest osobą stosunkowo młodą, w wieku produkcyjnym, a obecna sytuacja gospodarcza w kraju umożliwia mu bezproblemowe podjęcie pracy. Podkreślenia wymaga przy tym fakt, iż dolegliwość ekonomiczna związana z koniecznością zapłaty tej kwoty przyczyni się dodatkowo do realizacji celów postępowania i stanowić będzie odczuwalną dla oskarżonego niedogodność wynikającą z popełnienia czynu zabronionego. Patrząc zaś od strony interesów oskarżyciela posiłkowego, orzeczona kwota zadośćuczynienia nie wyklucza przy tym możliwości dochodzenia niezaspokojonej części roszczenia na drodze postępowania cywilnego (art. 46 §3 k.k.).

Wobec wniosku pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego z wyboru, Sąd był zobligowany do zasądzenia na rzecz oskarżyciela kosztów ustanowienia pełnomocnika – co przy wysokości stawki dziennej oraz dodatkowych terminach rozpraw dawało kwotę 1.680 zł.

Sąd zasądził nadto od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa kwotę 575 zł tytułem zwrotu kosztów sądowych. Z uwagi bowiem na sytuację materialną oskarżonego oraz jego zdolność do zarobkowania, a także wysokość tych kosztów, Sąd nie znalazł podstaw do zwolnienia go od ich ponoszenia chociażby w części.

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Beata Suliga
Podmiot udostępniający informację: Sąd Okręgowy w Łodzi
Data wytworzenia informacji: